Jeśli oddamy w ręce dzieci odpowiedzialność
02:06Jeśli oddamy w ręce dzieci odpowiedzialność, potrafią doskonale wziąć ją na siebie.
Dzieci biorą to całym sobą.
Oczywiście wszystko zależy od indywidualnych cech dziecka, od warunków, w jakich dotychczas się rozwijało, no i od adekwatności rangi powierzanej mu sprawy.
Często są o wiele bardziej odpowiedzialne od dorosłych.
Z powodu naturalnej determinacji, silnego poczucia sprawstwa, a także dlatego, że zwyczajnie tym dzisiejszym dorosłym tej odpowiedzialności we własne ręce często nigdy w pełni nie dano (to temat na długą analizę, ale popatrzcie na swoje życie - kiedy pojawiła się w nim prawdziwa możliwość stanowienia o sobie).
Dzieci są mega kompetentne. Rodzą się już z całą listą potrzebnych kompetencji, a potem rozwijają dzięki nim kolejne umiejętności, jeżeli tylko odnajdą ku temu odpowiednie warunki.
Obserwuję to od lat - najpierw u moich uczniów, potem u własnych dzieci. Teraz, w czasie pandemii, szczególnie rzuca mi się w oczy porównanie autentycznej dziecięcej odpowiedzialności i ogromnego jej braku u dorosłych.
4-letni syn znajomych trzymający należyty dystans od odwiedzającej go w ogrodzie babci i przeganiający grupkę obcych dzieci, które zaczynają bawić się w bezpośrednim kontakcie z nim na jego przydomowym placu zabaw. D. zaniepokojona gromadzącymi się rodzinami z dziećmi na rowerach czy rolkach w czasie, gdy zalecane było całkowite pozostanie w domu. 1,5-roczna N., która w ciągu kilku dni nauczyła się myć sama ręce i pilnuje tego przed każdym posiłkiem oraz po powrocie do domu.
Nie trzymają się zasad, bo im je narzucono. Trzymają się, bo na poziomie swoich możliwości rozumieją powagę sytuacji. Rozumieją, że odpowiedzialność za siebie wymaga również odpowiedzialności społecznej.
Tęsknią za przyjaciółmi, za normalnością, ale się nie buntują. Bo nikt nie zmusza ich do utrzymywania ograniczeń, ale daje im je w postaci odpowiedzialności za siebie i innych.
Dzieci nie trzeba bombardować ze wszystkich stron informacjami, nakazami, upominać. Jeśli dorośli w ich otoczeniu darzą je zaufaniem, przedstawiają niezbędną ilość faktów i odpowiadają na pytania, dzieci przejmują odpowiedzialność za siebie w tym powierzonym im fragmencie. Dzięki naturalnej potrzebie bycia społecznie przyjętym, na powierzone zaufanie odpowiadają byciem godnym tego zaufania.
Ale nie jest to możliwe, jeśli tę odpowiedzialność próbujemy im narzucić lub gdy po dobrym wstępie chcemy jednak trzymać nad nią kontrolę.
Prawdziwa odpowiedzialność jest wtedy, gdy zdobytą wiedzę internalizuję, gdy rozumiem i przyjmuję jako własną, a następnie podejmuję decyzję, jak ją wykorzystam.
Dostaję fakt. Obracam go w rękach, analizując ze wszystkich stron, a potem przyjmuję lub odrzucam. Jest mój albo nie. Nie chcę zależeć od czyichś decyzji, nie chcę kierować się nakazami, które są sprzeczne z moją wiedzą, nie chcę działać jedynie w obawie przed karą, nie chcę być manipulowany z powodu niewystarczającej wiedzy i zaangażowania w sprawę. Chcę być odpowiedzialny za siebie. Robię coś, bo uważam, że jest do dla mnie dobre, bo rozumiem, z jakich faktów i przekonań ta decyzja wynika, bo to jest moja decyzja.
Brakuje tej kompetencji wielu nam dorosłym. Ale dzieci są zawsze gotowe, by ją rozwijać.
--------------------------------------------
Trochę nadając tej odpowiedzialności czasu pandemii fizycznego ciała, zrobiłyśmy z dziewczynkami własne mydełka. Jeśli macie również ochotę, poniżej znajdziecie instrukcję wykonania.
Do przygotowania domowych mydełek użyłyśmy:
0,5 kg transparentnej bazy glicerynowej,
barwniki naturalne: kurkuma, papryka słodka, kakao, spirulina, węgiel aktywny,
substancje nawilżające itp.: olej kokosowy, olej jojoba, masło shea, miód,
dodatki: fusy kawy, mak, skórka z pomarańczy, płatki owsiane, koszyczek rumianku, kwiat malwy.
Bazę glicerynową pokroiłyśmy w kostkę (a właściwie zrobiła to D. - bo odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo podczas krojenia nożem to ważny element dorastania) i odpowiednią ilość wrzuciłyśmy do szklanki (wszystko zależy od wielkości foremki, więc przy pierwszym mydle trzeba posłużyć się metodą prób i błędów). Wstawiłyśmy na ok.30 sekund do mikrofali (znów czas zależy od ilości, warto sprawdzić w trakcie, żeby mydło nie wykipiało). Mieszając, dodałyśmy odrobinę wybranych składników, a potem wlałyśmy mydło do foremki, gdzie tężało przez kolejnych kilka godzin.
0 komentarze