Budujemy tamę na strumieniu

01:06



Macie tak jak ja, że przywykliście już do "kwarantanny" na tyle, że wydaje Wam się czymś zupełnie normalnym? Miewałam różne momenty, od lęku o bezpieczeństwo nas wszystkich, przez rozgoryczenie sytuacją polityczno-ekonomiczną, po wątpliwości dotyczące ciągu dalszego tej historii. Dziś czuję, że emocjonalne fale opadają, a my żyjemy sobie coraz bardziej normalnym życiem, nie odczuwając już tak dotkliwie epidemiologicznych ograniczeń. Trochę też wraz z wiosną budzę się z zimowego snu i tym mocniej w obecnej sytuacji zachwycam się tym czasem rozkwitającej przyrody. Tym mocniej doceniam czas spędzony razem na łonie przyrody. Tylko obecności ludzi wciąż brak.

Ale i na to znaleźliśmy ostatnio nowy sposób!






Wyczytałam ostatnio, że warto w związku z suszą wspomóc las, budując zapory na leśnych strumieniach. Spiętrzona woda zatrzymuje się dłużej w wyższej położonych częściach lasu, chroniąc je nieco bardziej przed nadmiernym wysuszeniem. Brakowało nam tylko towarzystwa do bobrzej pracy. Wymyśliliśmy więc wspólną-ale-oddzielną wyprawę nad pobliski strumień, zapraszając na nią mieszkającą nieopodal przyjaciółkę D. Mając na uwadze obowiązujące zalecenia, a jednocześnie dodając przygodzie smaku, zorganizowaliśmy podchody. Zostawialiśmy po drodze dla H. strzałki rysowane kredą na chodniku, patykiem na piasku, ułożone z patyczków, szyszek, a nawet całkiem sporych gałęzi. W pewnym momencie sąsiedzka drużyna prawie deptała nam po piętach, emocji było co niemiara. :D Na miejscu zajęliśmy pozycje po dwóch stronach strumienia i wzięliśmy się za rozbudowywanie naturalnej zapory powstałej z naniesionych przez wodę gałęzi i liści.






Dziewczynki śmigały po lesie jak rącze łanie. Zbierały patyki, oglądały w wodzie żabi skrzek, wdrapywały się na tamę, a wreszcie skakały po wodzie (nie zdążyłam zawczasu ogarnąć kaloszy dla N., więc miała dodatkową przygodę, brodząc w wodzie boso). Kocham las, za to jak uwalnia w człowieku naturalne pokłady pozytywnej energii, jak koi i jak rozwija!






Możecie się oczywiście domyślać, że każda dobra impreza czasem ponosi i pod koniec dziewczynki zapomniały zupełnie, że mają trzymać dystans i wskoczyły razem do wody. Myślę jednak, że chyba nadszedł taki czas, żeby małymi krokami, nie zapominając o zasadach bezpieczeństwa, w oparciu o zdobytą przez te prawie dwa miesiące wiedzę, wracać do normalności. Nie zapominamy o zagrożeniu, nie szarżujemy, teraz znów siedzimy w domu i machamy sobie z balkonu. Ale częściej wychylamy się na świat, mając w sobie mniej trwogi, więcej zdrowego rozsądku.




You Might Also Like

0 komentarze

Fejvorki

Fejsik

Insta

Instagram