#TęczowyPiątek

03:20



Kiedy moja przyjaciółka powiedziała mi, że jest osobą homoseksualną, nie mogłam w to uwierzyć. Miałam wtedy 17 lat i na kilka chwil zawalił mi się świat. Nie miałam nic przeciwko gejom i lesbijkom. Ale ona? Ktoś mi najbliższy…

Byłam bardzo zaangażowaną religijnie nastolatką. Przemodliłam w Jej intencji wiele godzin. Żeby Jej przeszło. Żeby Pan Bóg Ją od tego wyzwolił.

Ale albo Pan Bóg przygłuchł był znacznie, albo zwyczajnie głupia była ta moja modlitwa. Nie przyszedł z nieba ratunek dla mojej M. Ja otrzymałam za to coś o wiele cenniejszego - rozjaśnienie mego ciemnego umysłu.

Był 2003 rok. Prehistoria. Niewiele wtedy w ogóle o nieheteronormatywności miałam pojęcia, chyba tyle, co z obejrzanego w kinie „Fucking Amal”. Całe szczęście, że chociaż ten film widziałam. Gdy na zajęcia z dziennikarstwa miałam napisać artykuł problemowy, wiedziałam już, o czym będzie. Przejrzałam cały ówczesny Internet. Znalazłam „porady”, jak „wyleczyć się” z homoseksualizmu.

Nie, nie chciałam Jej leczyć. Chciałam podzielić się z resztą ociemniałych jak ja, że ciągle żyjemy w ciemnogrodzie, w którym wypisuje się takie głupoty, w którym wciska się normalnym ludziom, że powinny się leczyć, wstydzić.

Dziś na podaną frazę Google wypluwa milion podstron, na których większość tekstów mówi o tym, że homoseksualizm to nie choroba, Wtedy tych podstron było kilka, właściwie wszystkie z poradami od zagorzałych katolików. „Poradami”... Że należy zarzucić troskę o ciało, przywdziać strój zakrywający jak najwięcej, niepodkreślający walorów urody i oddać się ascezie… Że trzeba przyjąć brzemię, odrzucić grzeszne popędy i żyć we wstrzemięźliwości lub spróbować powrócić na drogę prawości (czyli wejść wbrew sobie w relację heteronormatywną) i prosić Boga o wytrwanie w niej. Zalecano też masturbację 3 razy na dobę, by dać upust skłonnościom w sposób „czystszy” moralnie…

Kiedy to czytałam, chciałam wyć z wściekłości. Nie chciałam, żeby musiała czytać takie bzdury. Nie chciałam, żeby ktokolwiek musiał mierzyć się z taką głupotą, brakiem zrozumienia, poniżeniem. W imię Boga? Na pewno nie mojego. Mój Bóg był miłością, mądrością. Mój Bóg przykazał kochać drugiego człowieka.


Kiedy kilka lat później kolega, w którym podkochiwałam się w liceum, oznajmił, że jest gejem, znów nie mieściło mi się to w głowie. Już nie dlatego, że w ogóle. Ale jakoś nie składało mi się to w całość. Przecież tyle dziewczyn do niego wzdychało. I taki był przecież porządny, wierzący.

Ale choć trudno mi było w to uwierzyć, kiedy to oznajmił głośno wszem i wobec, nie miałam z tym zupełnie problemu. Zaskoczona byłam jedynie, że akurat On. Dopiero po latach dotarło do mnie, że próbował mi to w tych licealnych czasach przekazać, ale ja bardzo nie chciałam zrozumieć. Zdziwiło mnie wtedy po latach, kiedy na zaproszenie do mojego domu odpisał: „Ale ja będę z J., czy Tobie nie będzie to przeszkadzać?”

Nigdy w życiu nie przyszło mi do głowy, że mogłoby mi to przeszkadzać. Nie przyszło mi nigdy do głowy, by potępiać człowieka za to, kogo kocha.

A jednak zadał to pytanie. Bo bał się mojej rekacji? Pamiętał pewnie klapki w mojej głowie, gdy nie chciałam zrozumieć, co próbował mi przekazać wcześniej. A może spotkał się już nie raz z negatywną reakcją, odrzuceniem ze strony znajomych?

Chyba zdałam ten egzamin. Przyszłam nieprzygotowana, ale natychmiast uporządkowałam w sobie swoje przekonania. Nie miałam wcześniej okazji się ustosunkować. Nie miałam wiedzy, bo nikt wtedy nie mówił o nieheteronormatywności. Nie miałam doświadczenia, bo nie spotkałam nigdy wcześniej geja ani lesbijki na swojej drodze. Ale spotkałam człowieka. Ludzi. Cudownych, wrażliwych i gotowych powiedzieć mi prawdę o sobie. Kompletnych.

Żałuję tylko, że nie mogłam być dla nich wsparciem od pierwszych chwil. Żałuję, że musieli milczeć, zbierać się na odwagę, zmagać sami ze sobą. Żałuję moich emocji, zagubienia. Człowiek nie powinien się bać być sobą. Człowiek nie powinien bać się drugiego człowieka. Po tylu tysiącleciach ludzkości człowiek powinien wiedzieć o sobie znacznie więcej, nie siedzieć wciąż w jaskini.


Minęło wiele lat. Wiele rzeczy jest dziś dla mnie oczywistych, tak jak to, że ludzie mają różne preferencje seksualne, kulinarne, zawodowe. I nie przestaje mnie zadziwiać, że choć dostęp do wiedzy jest dziś tak łatwy, że choć coraz mniej jest w społeczeństwie tematów tabu, że choć mówi się głośno, że homoseksualizm to nie choroba, nie wybór, nie moda, tak wiele osób wciąż uparcie tkwi w umysłowym ciemnogrodzie. Że wciąż, a wręcz coraz głośniej i natarczywiej piętnuje się wszelkie odmienności.


Kobieta, kaleka, czarny, Żyd, gej, Down, bachor…


Doświadczyłam, jak źle jest czuć się odmieńcem - ze względu na moją wysoką wrażliwość, na sposób wychowywania dzieci. Nie wyobrażam sobie nawet, jak musi być ciężko, kiedy ta odmienność jest powodem napiętnowań, wytykania palcami, kiedy budzi poczucie zagrożenia.

Chciałabym, żebyśmy w końcu przestali sobie wytykać różnice i zaczęli poznawać się nawzajem. Żebyśmy wreszcie nauczyli się widzieć w drugim człowieku po prostu człowieka. Nie ułomność, kolor skóry, orientację seksualną, płeć, pochodzenie, wyznanie, wiek, zawód.

Chciałabym, żeby moje córki za kilka lat nie musiały się przed nikim tłumaczyć z tego, kim są, kogo kochają ani w co wierzą. Żeby nie musiały się ukrywać, wstydzić.

Nie umiałam wesprzeć moich przyjaciół jako nastolatka. Ale dziś umiem więcej. I chcę powiedzieć dziś głośno do każdego młodego człowieka, któremu zmaga się sam ze sobą, który zmaga się z nieprzychylnym otoczeniem, któremu brak wsparcia i zrozumienia: „Nie jesteś sam.”, "Jesteś dobry taki, jaki jesteś.”

Powiedzieć wszystkim tym, którzy nie rozumieją: „Wyjdźcie z jaskini, wyrzućcie kamienie, otwórzcie oczy i serca. Chcecie się modlić? Pomódlcie się, jak ja, o zrozumienie. O miłość do bliźniego.”

Bądźcie wolni i szczęśliwi drodzy młodzi. A my, od jakiegoś czasu już dorośli, postaramy się sprostać zadaniu i przygotować Wam jak najlepsze ku temu miejsce.

#TęczowyPiątek #TęczaZnakPrzymierza


You Might Also Like

0 komentarze

Fejvorki

Fejsik

Insta

Instagram