Siła sióstr
17:48Wśród rzeczy, które mnie wzruszają w tym czasie izolacji najmocniej, rozkwitająca relacja D. i N. bije wszystko na głowę. Można by się spodziewać, że po miesiącu zamknięcia, po miesiącu buzujących emocji, po miesiącu konfrontowania uroków prawie "terrible twos" i sławetnego "f*cking fours"(tak naprawdę każdy wiek ma swój urok i "urok", ale bawią mnie te terminy) dziewczynki będą miały siebie serdecznie dosyć. Tymczasem z każdym dniem stają się sobie bliższe. Razem się bawią, rysują, biegają, razem wyglądają przez okno, siedzą na jednym krześle, ustępują sobie miejsca, smucą się wzajemnie swoimi smutkami, przytulają, całują i śmieją w głos.
Nie to, że nie ma kłótni, krzyków i przepychanek, ale one wszystkie są tylko chwilowe i wystarczy krótkie przypomnienie D., żeby spróbowała N. wytłumaczyć na spokojnie, a zaraz dogadują się, a mnie wzruszenie ściska za gardło. Zdarza się, że D. podchodzi przed spaniem do N. i mówi: "Przepraszam, że dziś na Ciebie krzyczałam.". Ostatnio rozpłakała się rzewnymi łzami w czasie naszych wygłupów: "Nie zjadajcie mojej siostry... Ja chcę ją mieć..." A którejś nocy przebudziła się, mówiąc coś cichym głosem. Gdy zapytałam, co takiego mówi, odpowiedziała: "Mówiłam do Nawojci, że bardzo ją kocham. Nie mogłam poczekać do rana, musiałam jej to powiedzieć teraz, w nocy, bo to ważne."
I powiem Wam, że czasami naprawdę jestem mocno zmęczona intensywnością ich potrzeb, głośnością dźwięków, nieustanną obecnością. Ale są najlepszym, co mogłabym sobie w życiu wymarzyć.
0 komentarze