O roli dziadków
01:12Minął Dzień Babci i Dziadka, a mnie wciąż nie daje spokoju myśl, co to się z nami, ludźmi, stało. Kiedy pozwoliliśmy na to, by sprowadzić rolę dziadków do rozpieszczania, bezmyślności, beztroski, błahostek, obdarowywania słodyczami bez limitu? Niegdyś uznawani za najważniejszych w rodzinie - pełnych godności, mądrości, spokoju. Ich pozycja nie wynikała z wieku, szacunek nie należał się z racji samego faktu należenia do starszyzny, ale był efektem zaufania, jakie budzili, mądrości, jaką nieśli, dystansu, z jakim patrzyli na codzienne sprawy.
Powtarzane dziś na prawo i lewo: "Dziadkowie są od rozpieszczania" odbiera godność pełnionej przez nich roli. To jak dobrze napisany slogan reklamowy. Chwytliwy, szybko przenoszony z ust do ust i służący... manipulacji.
Jakże łatwo tym hasłem urobić miękkie serca dziadków, wykorzystać ich miłość do wnuków przeciwko nim. Wnukowi nie kupisz? Nie podarujesz chwili szczęścia? Nie wywołasz uśmiechu na jego twarzy? Nie spełnisz marzenia?
Jakby szczęście dziecka wynikało jedynie z bycia obdarowywanym kolejnymi gadżetami, słodyczami, godzinami przed telewizorem.
Wielu dziadków daje się jednak złapać w pułapkę. W imię bycia fajnym dziadkiem czy babcią są w stanie zdradzić swoje dzieci - sprzeniewierzyć się woli rodziców dziecka, stanąć pomiędzy dzieckiem a wnukiem, kłamać, namawiać wnuki do tajemnic. By poczuć się spełnionym, by dobrze wypaść w oczach wnuka, by zdobyć społeczne uznanie jako „super dziadek” czy „super babcia”.
Wielu interpretuje zdanie „dziadkowie są od rozpieszczania” jako zrzucenie z siebie odpowiedzialności, pójście na żywioł, zapomnienie o konsekwencjach.
Nie widząc, że konsekwencje ich czynów ponoszą zawsze właśnie ich wnuczęta. Te bezpośrednie, związane ze zdrowiem, kształtowaniem prawidłowych nawyków. Ale i te sięgające o wiele głębiej - stawiające je w obliczu konfliktu moralnego (powiedzieć rodzicom, czy nie? zachować się zgodnie z ich zasadami, czy nie?), uderzające w relację rodzic-dziecko (co twój sprzeciw mówi mi o moich rodzicach?), otwierające furtkę innym łamiącym bezpieczne zasady w imię obiecywanej przyjemności (tych samych mechanizmów używają oprawcy wykorzystujący dzieci) i wiele, wiele innych.
Nie jest łatwo być dziadkiem czy babcią w czasach, gdy informacji nie czerpie się jedynie z zaufanego źródła, jakim byli niegdyś przodkowie, ale gdy informacje napływają zewsząd, wiele z nich zupełnie niezweryfikowanych, wiele będących efektem jawnej propagandy. Manipulacja czasów PRL-u, manipulacja czasów globalnego konsumpcjonizmu... Trudno się nie zgubić, trudno być podporą, ostoją, starszyzną rodu.
Nie mogą jednak płacić za to dzieci! To one płacą zawsze za wszystkie nasze dorosłe problemy, za konsekwencje naszego cywilizacyjnego pędu wciąż naprzód, za brak refleksji i za brak zrozumienia ich odmiennych od naszych potrzeb. Kiedy o tym mówimy, większość dorosłych wciąż stawia opór. Gdyby świat nie stał na głowie, szarżę młodych pokoleń powściągaliby seniorzy. Szkopuł w tym, że w dzisiejszych czasach wielu z nich uwierzyło, że w czym innym ich rola.
Dziadkowie nie powinni być od rozpieszczania. Dziadkowie powinni być od kochania. To nie to samo. Bezwarunkowa miłość to to, co powinno stanowić istotę relacji dziadkowie-wnuczęta. Miłość pozbawiona oczekiwań, dająca pełną akceptację, łagodna, wyrozumiała, nieprzysłonięta trudami codzienności, wypełniona spokojem i mądrością. Z rozczuleniem wspominająca przeszłość, świadomie obecna w teraźniejszości i mądrze patrząca w przyszłość.
Nie oznacza to wcale, że dziadkowie muszą ciągle być serio. Że nie mogą dać ponieść się wodzom fantazji, spełniać dziecięcych marzeń, przekraczać z nimi granic. Jak najbardziej, niech robią to, ale z należną mądrością. W zgodzie z rodzicami swoich wnucząt, z szacunkiem do dokonywanych przez nich wyborów, we współpracy.
Uznawanie hasła "dziadkowie są od rozpieszczania" odbiera dziadkom godność, odbiera wagę ich roli, odbiera im miejsce w dziejach świata, w historii rodu.
Myślę sobie o dziadkach jak o korzeniach drzewa. Stabilne, trwałe, niezmienne, stałe, silne, osiadłe, głęboko wrośnięte, czerpiące z samego źródła i przekazujące to, co niezbędne do wzrostu młodym częściom rośliny. By te mogły spokojnie żyć swoim życiem, znosić trudy wichur i susz, rozkwitać w promieniach słońca i usypiać ze spokojem w czasie, gdy nie ma warunków na wzrost.
Nie zgadzam się na to, by dziadkowie moich dzieci byli tylko do rozpieszczania. Nie zasługują na to, by odbierać im moc. Nie zasługują na to, by grać podrzędną rolę. W historii tego świata, w historii mojego życia, w historii życia moich dzieci mają do odegrania jedną z najważniejszych ról. Ról, która tak wiele może zmienić. Wymagam od nich, bo ufam. Że podołają, że są godni swojej roli, że dobre życie moich dzieci jest nadrzędnym celem również dla nich. Wymagam, bo wierzę w ich moc. Że wytrwają w chwilach trudu, że razem wzrośniemy jeszcze bardziej, stworzymy coś pięknego, że pewnego dnia odetchniemy z ulgą i dumą, razem.
Są mi potrzebni, bym czuła się bezpiecznie w roli matki. Na szybko leczymy to, co nie pozwala mi stanąć stabilnie na nogach, co nie pozwala mi zakorzenić się w nich, szukamy wspólnego języka, wspólnego celu, wspólnych dróg dotarcia do niego. Kiedy to się zadziewa, czuję się silna, pewna, mogę dać siłę moim córkom, mogę skupić się na nich, pomagać im wzrastać, rozwijać się, być sobą w pełni. Kiedy tego brakuje, słabnę, zwijam się w sobie, tracę moc sprawczą, schodzę ze szlaku, by zająć się swoimi ranami, błądzę, smutnieję i sączę ten smutek w życie moich dzieci.
Jakże wiele zależy od jakości tej relacji.
Widzę, jak wiele trudności młodych rodziców wynika właśnie z tego, że dziadkowie wypadli z roli pisanej im przez historię dziejów. Że motają się między rozpieszczaniem a wychowywaniem swoich wnuków, że brak im dystansu, chłodnego spojrzenia, świadomości, że udzielają rad niepopartych mądrością, że nie potrafią zająć należnego im miejsca.
Dziadkowie to ktoś naprawdę ogromnie ważny. I choć z rozczuleniem wspominamy babcine racuchy czy dziadkowe majsterkowanie, to przede wszystkim ich mądrość, dobroć, otwartość na nas w pełni, gotowość do wsparcia, udzielenia schronienia cenimy tak naprawdę najbardziej. I po tym zostaje w sercach żal, gdy pozostawiają nas na tym świecie.
Dziadkowie są od mądrego kochania i wspierania.
___________________________________________________________
Jeśli się ze mną zgadzacie,
jeśli chcecie powiedzieć to dziadkom swoich dzieci,
jeśli chcecie powiedzieć to rodzicom swoich wnuków,
jeśli chcecie przekonać swoich znajomych,
jeśli chcecie coś zmienić na lepsze w tym zagubionym świecie,
udostępnijcie dalej ten wpis.
0 komentarze