Mały krok dla ludzkości, wielki dla małego człowieka
00:44
Skupiamy się często na tym, jak posiadanie dzieci rzuca się cieniem na nasze funkcjonowanie - nieprzespane noce, wieczne uwiązanie, brak chwili na zebranie myśli. O wiele rzadziej mówimy o tym, jak trudno jest być dzieckiem. Zmaganie się z własną nieporadnością, brak możliwości decydowania o sobie, wieczne przytłoczenie z zewnątrz i z wewnątrz mnóstwem niezrozumiałych spraw... To tylko kropla w morzu trudów, z jakimi na co dzień zmagają się maluchy. Wrzuciłam na fanpage ostatnio film, który pokazał Wam tylko część historii o wyprawie małej dziewczynki z tatą do lasu. Tę część, którą widzimy zazwyczaj - codzienny rytuał spacerowy, dobrą zabawę, przygodę. Ale ta wyprawa okupiona była ogromnym wysiłkiem, zmaganiem się ze swoimi słabościami. D. od jakiegoś czasu przechodzi etap lęków. Boi się głośnych, nagłych dźwięków, ciemności, dzikich zwierząt. Wczoraj przez cały spacer z niepokojem rozglądała się wokoło, wypatrując, czy nie zbliża się żaden dzik, czy lis i wyczekując, czy przypadkiem znienacka nie nadejdzie wieczór. Zdobyty z TFT szczyt był czymś o wiele więcej niż zwykłym pagórkiem. Był krokiem ku dojrzałości i wyprawą w głąb siebie. Małym krokiem dla ludzkości, ale wielkim dla tego jednego małego człowieka. Przeżyciem, jakiego doświadcza nie tylko moja refleksyjna, wysoko wrażliwa D., ale wszystkie dzieci każdego dnia. Czymś, czego bardzo często nie zauważamy, nie rozumiemy, nie doceniamy.
Mama Dobrochny i żona Trochę Fajnego Fotografa. Bloga pisze, bo chciałaby móc dzielić się radością macierzyństwa, chwalić sukcesami i porażkami, choć z racji wrodzonego optymizmu tych drugich nie przewiduje.
Trochę Fajna Mama nie czyta poradników i nie słucha dobrych rad. Czasem przejrzy Internet, żeby upewnić się, że i tak nie skorzysta z tego, co piszą. Sama wie lepiej. Dnie spędza na gadaniu z dwumiesięczną córką, wieczory na opowiadaniu o niej. Zawodowo nauczycielka, z kategorii tych postrzelonych i obalających system. Marzy o tym, by wychować szczęśliwe dziecko. Od miesiąca śpi spokojnie, bo chyba jej się to udaje. Pisze bloga, bo lubi pisać i czytać, co napisała. Wbrew pozorom wcale nie jest taka zarozumiała i pewna siebie. A bloga pisze, bo chciałaby móc dzielić się radością macierzyństwa, chwalić sukcesami i porażkami, choć z racji wrodzonego optymizmu tych drugich nie przewiduje. Prywatnie mama Dobrochny i Nawojki oraz żona Trochę Fajnego Fotografa.
0 komentarze