Namawiałam Was wczoraj do twórczego szaleństwo. Zdaję sobie jednak sprawę, że pewnie nie wszystkim dorosłym z łatwością przychodzi porzucenie wieloletnich przyzwyczajeń i wyjście z własnej strefy komfortu, dlatego podrzucam dzisiaj pomysł na pracę, która będzie dobrą rozgrzewką przed otwarciem się na twórczość w pełnym wymiarze. D. i TFM zapraszają na szaleństwa kontrolowane z dynią w roli głównej. Na jesień czy na Halloween (jeśli obchodzicie) - jak znalazł.
Malowanie pod folią to technika, która nadaje się już dla najmłodszych, ale sprawi też dużo frajdy również tym starszym artystom (ostatnio zaproponowałam ją 3-klasistom i bawili się przednio). Można w ten sposób stworzyć mnóstwo ciekawych obiektów, choćby jesienne liście mieniące się feerią barw, z dzieciakami robiliśmy też w ten sposób planety (efekty możecie zobaczyć tutaj: Planety-Układu-Słonecznego).
Wystarczy wyciąć kształt z białego brystolu (w tym wypadku dynię) i umieścić go na podkładce, nalać sporą ilość farb w kolorach, które chcemy zmieszać (to dobry sposób na wykorzystanie pozostałości farb, jeżeli kupujecie te w małych pojemniczkach, trzeba tylko je odrobinę rozcieńczyć wodą) i przykryć obrazek ze sporym zapasem folią spożywczą (nadadzą się również foliowe koszulki na dokumenty, wtedy nieco modyfikujemy procedurę nalewania farby i wyjmowania pracy).
Dzieci mają z takiego malowania sporą frajdę, bo dostarcza im ciekawych doznań sensorycznych - folia jest zimna, a farba przesuwa się pod nią w zabawny sposób. Obserwowanie, jak barwy mieszają się, dając odmienne efekty w zależności od proporcji składników czy sposobu łączenia ich, jest ciekawym eksperymentem. Efekt końcowy zależy od tego, w którym momencie mali malarze postanowią zakończyć zabawę - można uzyskać jednolitą barwę na całej pracy lub pozostawić farby nie do końca wymieszane, co według mnie daje najciekawsze rezultaty. Teraz wystarczy zdjąć folię, a obrazowi dać nieco czasu na wyschnięcie. Finalnie polecam nakleić dzieło na czarne tło.
I gotowe! :)
Malowanie pod folią to technika, która nadaje się już dla najmłodszych, ale sprawi też dużo frajdy również tym starszym artystom (ostatnio zaproponowałam ją 3-klasistom i bawili się przednio). Można w ten sposób stworzyć mnóstwo ciekawych obiektów, choćby jesienne liście mieniące się feerią barw, z dzieciakami robiliśmy też w ten sposób planety (efekty możecie zobaczyć tutaj: Planety-Układu-Słonecznego).
Wystarczy wyciąć kształt z białego brystolu (w tym wypadku dynię) i umieścić go na podkładce, nalać sporą ilość farb w kolorach, które chcemy zmieszać (to dobry sposób na wykorzystanie pozostałości farb, jeżeli kupujecie te w małych pojemniczkach, trzeba tylko je odrobinę rozcieńczyć wodą) i przykryć obrazek ze sporym zapasem folią spożywczą (nadadzą się również foliowe koszulki na dokumenty, wtedy nieco modyfikujemy procedurę nalewania farby i wyjmowania pracy).
Dzieci mają z takiego malowania sporą frajdę, bo dostarcza im ciekawych doznań sensorycznych - folia jest zimna, a farba przesuwa się pod nią w zabawny sposób. Obserwowanie, jak barwy mieszają się, dając odmienne efekty w zależności od proporcji składników czy sposobu łączenia ich, jest ciekawym eksperymentem. Efekt końcowy zależy od tego, w którym momencie mali malarze postanowią zakończyć zabawę - można uzyskać jednolitą barwę na całej pracy lub pozostawić farby nie do końca wymieszane, co według mnie daje najciekawsze rezultaty. Teraz wystarczy zdjąć folię, a obrazowi dać nieco czasu na wyschnięcie. Finalnie polecam nakleić dzieło na czarne tło.
I gotowe! :)