Dzień dobry. To będzie dobry dzień.

21:26




Lady D. skończy jutro 12 tygodni. A ja właśnie skończyłam przeglądać jej szafę i łzy ciekną mi po policzkach... Ubranka, które jeszcze kilka dni temu miała na sobie, dziś są już za małe. Nagle, bez ostrzeżenia. Trochę Fajny Tata mówi: "Przecież cieszysz się zawsze, jak pielęgniarka mówi Ci, że D. przybrała." Cieszę się. Bardzo się cieszę. Ale dlaczego wyrosła ze swoich ubranek? Wszystko w rozmiarze 56 trafiło właśnie do kartonowego pudła. Wyprane, wyprasowane, złożone w kosteczkę. Ostatni raz powąchane. Do widzenia.

Żegnam się z nimi jak ze starymi przyjaciółmi. Może to tylko ubranka. Ale to te pierwsze, jak druga skóra D. Nosiła je przecież od urodzenia. Od zawsze. Były częścią niej. A teraz odchodzą. Ech... Przywiązuję się. Do ludzi, do rzeczy, do miejsc. Nadaję rzeczom znaczenie, przestają być tylko przedmiotami. Mają swoją historię, mają określone miejsce we wszechświecie.

Jest mi smutno. Wcale nie chodzi o rzeczy. Moja mała córeczka rośnie. A ja nie jestem na to gotowa. Nie zdążyłam się nacieszyć tym pierwszym etapem. Nie wiedziałam, że tak szybko minie. Nie wiedziałam, że tak wiele tak szybko się zmieni. Staram się wykorzystywać każdą chwilę dnia, spędzać z nią jak najwięcej czasu, a jednak ciągle mi mało.

A najbardziej mi żal, że już nigdy nie będzie tym małym pędrakiem, odkrywającym dopiero, że istnieje świat. Chciałabym móc przeżyć jeszcze raz te pierwsze chwile. Jeszcze raz zobaczyć ją po raz pierwszy. Jeszcze raz doznać tego zachwytu. Każdego dnia zachwyca mnie, jak się rozwija. Jak "mówi", jak patrzy, jak podnosi głowę, jak chwyta zabawkę, jak się śmieje. Każda nowa umiejętność budzi moje zdumienie i wywołuje wielką radość. Ale chciałabym, żeby czas płynął wolniej. Żeby pobyła jeszcze tym małym pędraczkiem, który niezdarnie przebiera rączkami i nóżkami, który ze zdziwieniem patrzy na każdą rzecz, który zwija się w małą kuleczkę, mieszczącą się na przedramieniu.

Dwa dni po narodzinach D. pierwszy raz rozpaczałam z powodu uciekającego czasu. Bo uświadomiłam sobie, z jakim cudem przyszło mi obcować i jak małe są moje możliwości poznawcze, by ogarnąć jego ogrom. Cud narodzin. Cud życia. Jeśli przyjąć teorię Locka, że dziecko rodzi się jako carta blanca, to dla mnie zdecydowanie zbyt szybko zaczyna się ona zapisywać. Chciałabym delektować się każdą literą, a tu piszą się całe stronice, ba! nawet rozdziały. Niezwykłe, wciągające, piękne i pełne przygód, ale tam, stronę, dwie, pięć stron wcześniej było takie piękne zdanie, do którego nie mogę już wrócić, a które zaraz zatrze się w mojej pamięci. Które umknie, przykryte nowymi rozdziałami, tomami. Złotymi zgłoskami zapisze się pierwsze słowo, ząb czy krok, ale nikt nie odnajdzie już w tej historii pierwszego świadomego spojrzenia na maminą twarz, pierwszego uśmiechu przez sen czy dźwięku mającego znaczenie. A czy nie były ważniejsze?

Chciałabym spowolnić czas, bo w każdej sekundzie dzieje się coś niezwykłego. Moje dziecko, moja cudowna D. staje się człowiekiem, każdego dnia dopisując do swojego CV nowe doświadczenia. Większego cudu już nie doświadczę.

 A dziś dotarło do mnie, jak ogromna część tych najbardziej niezwykłych chwil już za nami. Nie zapisana, nie nagrana, nie uwieczniona na zdjęciach. Bezpowrotnie. Tak bym chciała móc cofnąć czas.

Dlatego też widzimy się tu dziś. Żeby choć trochę wspomnień tych magicznych pozostało. By uwiecznić je, podzielić się nimi. Ale żeby też uczulić Was, by czas Was nie przegonił, by nie pogubił w biegu tego, co najpiękniejsze. Może spróbujecie go nakłonić do współpracy? Ja znalazłam kilka małych patentów, może Wam również się przydadzą. Napiszę o nich, obiecuję!

A tymczasem trzeba iść do przodu. Położyć się spać, a rano przywitać kolejny dzień. I zapamiętać z niego jak najwięcej! Bo to będzie piękny dzień. Jak każdy, od 12 tygodni już. Każdego dnia witam się z D. tymi słowami: "To będzie piękny dzień." I zawsze jest.



P.S. Czy ktoś pamięta jeszcze wspinaczkę na Pachołek? Nocny spacer po osiedlu? Pobudkę o 2.20? Bo ja nie. Wszystko zaczęło się 24 listopada o 8:23. Kiedy D. przyszła na świat. Wtedy zaczęło się życie. I jest.

Przydałby się tylko wehikuł, choć na chwilę, by wrócić do tych pierwszych minut jej życia. By choć przez szybkę popatrzeć jeszcze raz na ten cud. Poproszę.

You Might Also Like

8 komentarze

  1. Aż mi się łezka w oku zakręciła... bo te uczucia są mi obecnie również bardzo bliskie. Nasz cudak pojawił się równe dwa miesiące wcześniej - 24 września i dla mnie cały czas jest tym małym kurczaczkiem...
    A niektórych ubranek nawet nie założyła, bo kiedy wyjmowałam je z szafy, wydawały mi się taaakie duże, za duże... i lądowały z powrotem w szafie na "potem", a niedługo "potem" były już za małe...

    Życzę wytrwałości i radości z pisania tego trochę fajnego maminowego bloga.
    Będę tu zaglądała... z moją A. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach! Byle udało nam się nie odkładać na "potem" ważniejszych rzeczy! Zaglądajcie, z A.! I piszcie, miło wiedzieć, że nie tylko ktoś to czyta, ale że tez ktoś czuje, jak ja.

      Usuń
  2. oo, Dobrochno, czy wiesz, że urodziłaś się 34 lata później niż ja? Będziesz mieć genialne, wspaniałe życie - które się składa z chwil, które odeszły i tych, które wciąż przed Tobą <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach! Na pewno będzie piękne, już teraz jest, a to niespełna trzy miesiące! 24 listopada to fantastyczny dzień, żeby się urodzić! Wszyscy wymyślali jej różne daty, a ona wybrała właśnie ten dzień!

      Usuń
  3. Asiu, cudownie ujmujesz to wszystko w słowa... Ja, mama 8 tygodniowej Haneczki ryczę właśnie jak bóbr... Czemu czas tak szybko płynie...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, czemu? Pozostaje nam chyba jedynie cieszyć się za dnia z kolejnych odkryć naszych małych dziewczynek, a wieczorami chlipać w poduszkę za kolejnym minionym dniem...

      Usuń
  4. A ja oczekuje mojego pierwszego małego maleństwa :-)
    W tym czasie trafiłam na Twojego bloga i zainteresowała mnie nim ogromnie. Biorę się za czytanie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och! W takim razie czuj się jak u siebie :D No i trzymam kciuki za szybki, łatwy i piękny poród! A może to już po??

      Usuń

Fejvorki

Fejsik

Insta

Instagram