Nie być kreatywnym choć przez chwilę
11:35
Ja dzisiaj do Was z takim apelem przychodzę. Chciałam Was prosić, żebyście przez najbliższe dni postarali się nie być kreatywni. Ja wiem, że presja jest ogromna, bo jak się wszyscy dzielą, co to niesamowitego z dziećmi zrobili, to człowiek się czuje jak rodzic gorszego sortu.
Wiem, miejsc, w których możecie znaleźć pomysły na fantastyczne aktywności dla dzieci - prace plastyczne, eksperymenty, zabawy sensoryczne itp. jest całe mnóstwo i w ostatnim czasie przewijają się przez nasze tablice z dużą intensywnością. I naprawdę super, że rodzice szukają sposobów na zorganizowanie swoim pociechom czasu, super, że dzielą się nimi z innymi, super, że dzieci mają okazję tworzyć, doświadczać, rozwijać się.
Obawiam się tylko tego, że w tym wyjątkowym czasie, trudnym czasie, bardzo łatwo wpaść we własną pułapkę. Inspirujące zdjęcia zaczynają wpędzać nas w poczucie winy. Że za mało, że mało kreatywnie, że inni robią lepiej. Skupiamy się na tym, że skoro dzieci siedzą w domach, musimy im ten czas jak najlepiej zapełnić. Zapominamy często o kilku bardzo ważnych sprawach.
Po pierwsze, że ta "kwarantanna" może jeszcze potrwać. Co oznacza, że musimy rozsądnie rozłożyć siły. To nie jest bieg na krótkim dystansie. Tu liczy się taktyka.
Po drugie, że to trudny czas. Wiele rzeczy nas obciąża - mniej lub bardziej przymusowa izolacja, lęk o zdrowie własne i najbliższych, niepewna sytuacja finansowa, wychodzące z ukrycia traumy obudzone przez obniżone poczucie bezpieczeństwa, naturalne w tej sytuacji wachania nastroju. To, czego nam potrzeba, to spokój. To czas na uporanie się z trudnościami, poukładanie sobie rzeczywistości na nowo, dopuszczenie trudnych emocji, bycie tu i teraz. Nadmiar obciążeń, depczące po piętach poczucie obowiązku, winy, spychanie własnych przeżyć na dalszy plan może w obecnej sytuacji zaowocować większym kryzysem psychicznym.
Po trzecie, założenie, że rodzic powinien dziecku organizować czas jest z zasady błędne! Oczywiście wspólne spędzanie czasu z dzieckiem i dbanie o warunki, w których będzie się mogło rozwijać jest bardzo ważne, ale wcale nie oznacza to, że rodzic ma być animatorem czasu wolnego. Robienie kreatywnych rzeczy ma wynikać z obustronnej chęci zrobienia razem czegoś twórczego. Przy czym twórcze może być również wspólne leżenie na podłodze i patrzenie w sufit!
Po czwarte, prawdziwe życie rodzinne tak nie wygląda. Zostaliśmy wszyscy w domach, a nie w mini szkołach czy przedszkolach. A w domach życie toczy się rytmem dyktowanym przez potrzeby członków rodziny, głównie te fizjologiczne i obowiązki wynikające z prowadzenia gospodarstwa domowego - posiłki, czynności higieniczne, porządki, pranie itp.. Bardzo rzadko dzieci mają okazję doświadczyć takiego prawdziwego życia rodzinnego, naturalnego rytmu życia. W zwykłej szarej codzienności większość czasu podporządkowana jest zazwyczaj pracy, obowiązkom szkolnym, innym sprawom do załatwienia - urzędom, lekarzom itp. Czas wakacji też rządzi się odmiennymi prawami. W niektórych domach chociaż w weekendy życie toczy się naturalnym torem, choć dla wielu to nadal czas pracy, dla innych czas odpuszczania wszystkiego, dla jeszcze innych czas dodatkowych aktywności.
Zostaliśmy w domach na długo, w licznym gronie, z wieloma ograniczeniami. To dla większości z nas zupełnie nowa sytuacja. Warta zaopiekowania się, przyjrzenia, powolnego rozpoznania i zaplanowania. To jak nowy ląd. Ląd, na którym musimy się urządzić. Do tego potrzeba czasu, uważności, skupienia. Wpadanie w popłoch, narzucanie szybkiego tempa na starcie to nie jest rozsądna strategia.
Czasem się z Wami dzielę tymi naszymi aktywnościami, ale zawsze pali mi się przy tym taka czerwona lampka. Bo sama słyszę często od innych rodziców, że ja to tak dużo robię fajnych rzeczy z dziewczynkami, a oni to nie mają pomysłów, czasu, energii, ochoty. Macie poczucie, że to, co czasem się tu pojawi, to nasza codzienność. Nic bardziej mylnego. Nasza codzienność pełna jest monotonii i zwyczajności. Inspirujące rzeczy robimy od wielkiego dzwonu. Nasze codzienne życie pełne jest przygotowywania posiłków (i nie, nie gotujemy codziennie wszystkiego wspólnie, szczerze mówiąc najchętniej pozbywam się na ten czas dziewczynek, bo zwyczajnie szybciej mi idzie przygotowywanie bez łapania spadających przedmiotów, ścierania rozlanej wody i całowania skaleczonych miejsc), sprzątania, mycia rąk, zmiany pieluch i tym podobnych spraw. Tak jak wielu z Was długo tkwiłam w przekonaniu, że powinnam więcej robić dla dziewczynek. W końcu zdałam sobie jednak sprawę, że powodowało to mnóstwo napięć we mnie i niespełnionych oczekiwań z ich strony. Kiedy odpuściłam, nasze życie złapało właściwy rytm, zapanowało w nim o wiele więcej spokoju, dziewczynki szybko złapały, że każdy ma swoje aktywności i z lubością oddają się zabawie beze mnie (co wcześniej wydawało się niemożliwe, szczególnie D.), a dzięki temu znajdujemy wreszcie czasem czas i ochotę na zrobienie czegoś kreatywnego.
I do tego samego zachęcam Was dziś bardzo mocno. Pożyjcie trochę życiem na zwolnionych obrotach. Doświadczcie zwykłych czynności jako wartości samych w sobie, nie jako punktów do zaliczenia. Zobaczcie, jak czujecie się z tym wszystkim, co się dzieje. Co w Was żywe, co Was boli, co cieszy, czym się trzeba zaopiekować. Zaufajcie swoim dzieciom, one doskonale zajmą się same sobą, kiedy doświadczą wolności, jaką otrzymają (przyzwyczajanie się do niej może im chwilę zająć, tak jak nauka chodzenia, samodzielnego jedzenie itp., nie chciejcie efektów od razu!).
Ten zły czas wykorzystajcie dobrze.
Bo musimy przetrwać w jak najlepszej kondycji, żeby mieć siłę mierzyć się z życiem po, które kiedyś nadejdzie.
Wiem, miejsc, w których możecie znaleźć pomysły na fantastyczne aktywności dla dzieci - prace plastyczne, eksperymenty, zabawy sensoryczne itp. jest całe mnóstwo i w ostatnim czasie przewijają się przez nasze tablice z dużą intensywnością. I naprawdę super, że rodzice szukają sposobów na zorganizowanie swoim pociechom czasu, super, że dzielą się nimi z innymi, super, że dzieci mają okazję tworzyć, doświadczać, rozwijać się.
Obawiam się tylko tego, że w tym wyjątkowym czasie, trudnym czasie, bardzo łatwo wpaść we własną pułapkę. Inspirujące zdjęcia zaczynają wpędzać nas w poczucie winy. Że za mało, że mało kreatywnie, że inni robią lepiej. Skupiamy się na tym, że skoro dzieci siedzą w domach, musimy im ten czas jak najlepiej zapełnić. Zapominamy często o kilku bardzo ważnych sprawach.
Po pierwsze, że ta "kwarantanna" może jeszcze potrwać. Co oznacza, że musimy rozsądnie rozłożyć siły. To nie jest bieg na krótkim dystansie. Tu liczy się taktyka.
Po drugie, że to trudny czas. Wiele rzeczy nas obciąża - mniej lub bardziej przymusowa izolacja, lęk o zdrowie własne i najbliższych, niepewna sytuacja finansowa, wychodzące z ukrycia traumy obudzone przez obniżone poczucie bezpieczeństwa, naturalne w tej sytuacji wachania nastroju. To, czego nam potrzeba, to spokój. To czas na uporanie się z trudnościami, poukładanie sobie rzeczywistości na nowo, dopuszczenie trudnych emocji, bycie tu i teraz. Nadmiar obciążeń, depczące po piętach poczucie obowiązku, winy, spychanie własnych przeżyć na dalszy plan może w obecnej sytuacji zaowocować większym kryzysem psychicznym.
Po trzecie, założenie, że rodzic powinien dziecku organizować czas jest z zasady błędne! Oczywiście wspólne spędzanie czasu z dzieckiem i dbanie o warunki, w których będzie się mogło rozwijać jest bardzo ważne, ale wcale nie oznacza to, że rodzic ma być animatorem czasu wolnego. Robienie kreatywnych rzeczy ma wynikać z obustronnej chęci zrobienia razem czegoś twórczego. Przy czym twórcze może być również wspólne leżenie na podłodze i patrzenie w sufit!
Po czwarte, prawdziwe życie rodzinne tak nie wygląda. Zostaliśmy wszyscy w domach, a nie w mini szkołach czy przedszkolach. A w domach życie toczy się rytmem dyktowanym przez potrzeby członków rodziny, głównie te fizjologiczne i obowiązki wynikające z prowadzenia gospodarstwa domowego - posiłki, czynności higieniczne, porządki, pranie itp.. Bardzo rzadko dzieci mają okazję doświadczyć takiego prawdziwego życia rodzinnego, naturalnego rytmu życia. W zwykłej szarej codzienności większość czasu podporządkowana jest zazwyczaj pracy, obowiązkom szkolnym, innym sprawom do załatwienia - urzędom, lekarzom itp. Czas wakacji też rządzi się odmiennymi prawami. W niektórych domach chociaż w weekendy życie toczy się naturalnym torem, choć dla wielu to nadal czas pracy, dla innych czas odpuszczania wszystkiego, dla jeszcze innych czas dodatkowych aktywności.
Zostaliśmy w domach na długo, w licznym gronie, z wieloma ograniczeniami. To dla większości z nas zupełnie nowa sytuacja. Warta zaopiekowania się, przyjrzenia, powolnego rozpoznania i zaplanowania. To jak nowy ląd. Ląd, na którym musimy się urządzić. Do tego potrzeba czasu, uważności, skupienia. Wpadanie w popłoch, narzucanie szybkiego tempa na starcie to nie jest rozsądna strategia.
Czasem się z Wami dzielę tymi naszymi aktywnościami, ale zawsze pali mi się przy tym taka czerwona lampka. Bo sama słyszę często od innych rodziców, że ja to tak dużo robię fajnych rzeczy z dziewczynkami, a oni to nie mają pomysłów, czasu, energii, ochoty. Macie poczucie, że to, co czasem się tu pojawi, to nasza codzienność. Nic bardziej mylnego. Nasza codzienność pełna jest monotonii i zwyczajności. Inspirujące rzeczy robimy od wielkiego dzwonu. Nasze codzienne życie pełne jest przygotowywania posiłków (i nie, nie gotujemy codziennie wszystkiego wspólnie, szczerze mówiąc najchętniej pozbywam się na ten czas dziewczynek, bo zwyczajnie szybciej mi idzie przygotowywanie bez łapania spadających przedmiotów, ścierania rozlanej wody i całowania skaleczonych miejsc), sprzątania, mycia rąk, zmiany pieluch i tym podobnych spraw. Tak jak wielu z Was długo tkwiłam w przekonaniu, że powinnam więcej robić dla dziewczynek. W końcu zdałam sobie jednak sprawę, że powodowało to mnóstwo napięć we mnie i niespełnionych oczekiwań z ich strony. Kiedy odpuściłam, nasze życie złapało właściwy rytm, zapanowało w nim o wiele więcej spokoju, dziewczynki szybko złapały, że każdy ma swoje aktywności i z lubością oddają się zabawie beze mnie (co wcześniej wydawało się niemożliwe, szczególnie D.), a dzięki temu znajdujemy wreszcie czasem czas i ochotę na zrobienie czegoś kreatywnego.
I do tego samego zachęcam Was dziś bardzo mocno. Pożyjcie trochę życiem na zwolnionych obrotach. Doświadczcie zwykłych czynności jako wartości samych w sobie, nie jako punktów do zaliczenia. Zobaczcie, jak czujecie się z tym wszystkim, co się dzieje. Co w Was żywe, co Was boli, co cieszy, czym się trzeba zaopiekować. Zaufajcie swoim dzieciom, one doskonale zajmą się same sobą, kiedy doświadczą wolności, jaką otrzymają (przyzwyczajanie się do niej może im chwilę zająć, tak jak nauka chodzenia, samodzielnego jedzenie itp., nie chciejcie efektów od razu!).
Ten zły czas wykorzystajcie dobrze.
Bo musimy przetrwać w jak najlepszej kondycji, żeby mieć siłę mierzyć się z życiem po, które kiedyś nadejdzie.
0 komentarze