Przepis na najlepsze świąteczne pierniki
02:54Chciałam się dziś z Wami podzielić przepisem na najlepsze świąteczne pierniki, a właściwie przepisem na... WSPIERAJĄCĄ WIOSKĘ.
Moja wysoka wrażliwość od zawsze powodowała, że zawieranie nowych znajomości było dla mnie trudne. Robię naprawdę słabe pierwsze wrażenie. Kto widuje mnie na placu zabaw, doskonale wie, o czym mówię - inne mamy konwersują zawzięcie od pierwszej minuty, umawiają się na kawę, podrzucają sobie dzieci, a ja siedzę kilka ławek dalej, przyglądając się lub jeszcze chętniej zanurzając nos w książce czy komórce (tak, jestem tą matką z komórką!). Niewiele się odzywam, potrzebuję poobserwować sytuację z boku, zanim poczuję się komfortowo i swobodnie. Zanim tak się stanie, nie mam często pojęcia, co w ogóle powiedzieć. Taka blokada w głowie, stan zamrożenia umysłu. Rozmowy z nieznajomymi, rozmowy z ludźmi słabo znanymi to dla mnie naprawdę trudny kawałek. Są takie osoby, które mają w sobie łatwość otwierania innych i z tymi potrafię złapać szybki kontakt. Bardzo szybko skracam wtedy dystans, bo wbrew temu, co mogłoby się wydawać, jestem bardzo otwartą osobą, uwielbiam ludzi, chętnie dzielę się z nimi sobą i tym, co we mnie żywe. Ale przejście przez pierwszy etap znajomości z większością zajmuje mi naprawdę dużo czasu. Dzisiejsza rzeczywistość nie bardzo temu sprzyja - widujemy się z innymi rzadko, na krótko, nie zakładając wchodzenia w głębokie relacje. A ja mam taką potrzebę. Bycia blisko drugiego człowieka. Czerpania z jego źródła i dzielenia się swoim. Poczucia przynależności. Zawsze odczuwałam w tym obszarze duży brak. Ale mam taką konstrukcję psychiczną, że nie lubię trwać w dyskomforcie i często zupełnie nieświadomie znajduję sobie wyjście z blokującej mnie sytuacji.
Ktoś ostatnio napisał pod jednym z moich wpisów, że też chciałby mieć taką wioskę. I wtedy dotarło do mnie, jak to się stało, że ja - ze wszystkimi moimi trudnościami - otoczyłam się tak liczną, różnorodną i wartościową grupą! Chciałam się z Wami podzielić moim sposobem na stworzenie wspierającej wioski.
Nigdy nie robię postanowień noworocznych. Zupełnie nie czuję potrzeby obiecywania sobie czegokolwiek. Ale prawie trzy lata temu Nowy Rok przywitał mnie pewną olśniewającą myślą. Zawsze marzyłam o otwartym domu, pełnym ludzi, w którym wszyscy czują się swobodnie. Czasem takie miejsca powstają naturalnie, ze względu na moje ograniczenia i czasy pełne pośpiechu ja musiałam naszemu otwartemu domowi nieco pomóc. Postanowiłam urządzić coś na kształt obiadów czwartkowych króla Stasia tyle, że w soboty. W jedną, określoną przez nas wcześniej sobotę miesiąca czekamy w naszym domu na zaproszonych gości. Założyłam na facebooku grupę zrzeszającą najbliższych znajomych, ale też kilkoro dalszych, a także takich, z którymi właściwie nigdy nie widzieliśmy się w celach towarzyskich. Głównie tych z dziećmi, ale także tych bez. Grupa służy przede wszystkim do informowania o terminie kolejnego spotkania. Wpaść może każdy, komu akurat pasuje, ma ochotę, może zabrać ze sobą znajomych. Każdy przynosi ze sobą coś do jedzenia, dzięki czemu my nie spędzamy co miesiąc dwóch dni w kuchni, a uczestnicy spotkań nie czują się jak goście, ale współgospodarze. Każdy też obsługuje się sam. Kiedy okazało się, że ta formuła bardzo wszystkim odpowiada, stałe grono bywalców zaczęło się stopniowo rozrastać. Bardzo często dołączam do naszej wioskowej społeczności ludzi, z którymi zupełnie nie mam kontaktu, ale czuję od nich dobrą energię. Tak po prostu: "Organizujemy takie spotkania, może wpadniecie?". Prawie zawsze kończy się to nową, wspaniałą znajomością. Bariera komputera i fakt, że spotkamy się na moim bezpiecznym gruncie, w otoczeniu serdecznym ludzi sprawiają, że moje ograniczenia przestają mieć na mnie wpływ.
Ostatnio ogłosiliśmy już trzeci rok z rzędu, iż organizujemy wspólne pieczenie i ozdabianie pierniczków. Lista zaproszonych osób... ok.20 dorosłych + dzieci. Kiedy opowiadam o tym postronnym osobom, zazwyczaj łapią się za głowę i pytają, czy mi się chce tak wszystko szykować. Wyobrażają sobie pewnie godziny spędzone w kuchni na wyrabianiu ciasta, masę pieniędzy wydanych na składniki i ozdoby dla zaproszonych gości, tymczasem ja wyjęłam jedynie z szafki naszą boską kolekcję foremek (a nazbieraliśmy tego sporo!). Umówiliśmy się na facebookowej grupie na konkretny termin. Część pokonały chorobym ale i tak zebrała nas się spora grupa. Parę ktosiów zadeklarowało przynieść upieczone pierniczki, ktoś składniki do wyrobienia ciasta na miejscu, jedni lukier, inni czekoladę, jeszcze inni posypki. Właściwie ostatecznie większość przyniosła wszystkiego po trochu. Każdy zrobił to, co czuł, że chce zrobić dla siebie i dla innych obecnych. Dzieciaki zasiadły dookoła stołu, wałkowały, wykrawały, zdobiły i pożerały pierniki na miejscu. Dorośli przyglądali się z boku, rozmawiali, czasem przysiedli się do stołu, ale raczej żeby samemu coś udekorować, niż żeby pilnować swojej pociechy.
Kiedyś wydawało mi się, że taka impreza okupiona być musi godzinami mojej pracy, przygotowań i stresu. Dziś nie mogę się doczekać kolejnej Trochę Fajnej Soboty. To dla mnie czas, kiedy odpoczywam, ładuję akumulatory, napełniam swój kubeczek. Czas, w którym zupełnie nie czuję się oceniania, bez względu na to, jak brudne mam okna (a mam!), czy mam makijaż i czy zdążyłam przygotować coś do jedzenia. A dziewczynki mają swoją bezpieczną społeczność, która daje im poczucie przynależności, ale też wiele tego, czego nam z TFT brak. Kiedy ktoś mówi mi, że to niedobrze, że nie chodzą do przedszkola, bo brak im grupy rówieśniczej, nie mam najmniejszych wątpliwości - mają coś o wiele cenniejszego. Mają wioskę, pełną nie tylko dzieci w ich wieku, dzieci w każdym wieku, ale także wspierających dorosłych. Wioskę, w której panuje swoboda, szacunek i zrozumienie. Nie mogłabym im dać nic lepszego ponad własną miłość, wolność i właśnie to.
Już dziś więc na te nadchodzące święta - życzę Wam również wspierającej wioski. Nie czekajcie, aż spadnie Wam z nieba. Dajcie jej szansę powstać. Zróbcie ten pierwszy krok. Dookoła jest mnóstwo wspaniałych ludzi, trzeba tylko dać szansę, by mogła powstać więź.
0 komentarze