I już przyzwyczaiłaś!

22:07




Wbrew pozorom nie będzie to post o dobrych radach i domorosłych specjalistach ds. wychowywania dzieci. Choć tytuł faktycznie na cześć i chwałę takowym.

Kiedy D. miała dwa tygodnie, usłyszałam właśnie to zdanie. I już przyzwyczaiłaś ją do noszenia na rękach i bujania. W pierwszej chwili chciałam się zezłościć, ale po namyśle wydało mi się to wręcz śmieszne. Przyzwyczaiłam dwutygodniaka do noszenia i bujania? No raczej! Przez 41 tygodni nie robiłam nic innego, tylko nosiłam i bujałam! I absolutnie nie widzę powodu, dla którego miałabym nagle przestać.

Latami całymi utrwalano mit, że dziecka nie należy zbyt często brać na ręce, bo się nauczy, że na rękach przyjemniej i nie będzie chciało leżeć w łóżeczku. Nie można więc mieć pretensji do tych, którzy uważają mit za wychowawczy dogmat. Ale koniec! Stop! Pogromcy mitów wzięli na tapetę i ten temat!

Niedługo przed porodem trafiłam niezależnie na dwie koncepcje, które idealnie nazywały to, co podskórnie czułam i dopełniały moją wizję rodzicielstwa. Pierwszą z nich było tzw. Rodzicielstwo Bliskości, ale o nim może innym razem. Drugą, która dość mocno upewniła mnie w słuszności moich instynktownych przekonań, jest teoria czwartego trymestru. Serwisy parentingowe prezentują ją uparcie jako metodę zapobiegania kolkom, ale to zdecydowanie coś dużo większego!

Dr Harvey Karp uważa, że ludzka ciąża trwa o jeden trymestr za krótko. Spowodowane jest to wielkością naszego mózgu, a w rezultacie czaszki, która najzwyczajniej w świecie w 52 tygodniu ciąży nie przeszłaby przez kanał rodny. Dlatego też ludzkie dzieci przychodzą na świat w 9 miesiącu, ostatni trymestr spędzając już poza organizmem matki, jednak wciąż potrzebując jak najbardziej zbliżonych warunków.

Ale jak sprawić, żeby w tym twardym, głośnym i kanciastym świecie maluch czuł się nadal, jak w łonie matki? Co należy robić, by był szczęśliwy? 

Zapewniać mu 5 S:
  • swaddling - otulanie, 
  • stomach position - pozycję na brzuszku, 
  • shushing - szumienie, 
  • swinging - kołysanie, 
  • sucking - ssanie.

(Więcej w książce Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy. Przyznaję bez bicia, że nie czytałam, ale jakoś nie mogę się przemóc, żeby czytać książki o wychowaniu. No może poza jedną, o której na pewno Wam wkrótce opowiem!)

Od początku starałam się do 5S stosować. Zresztą wszystko to wychodziło tak zupełnie naturalnie, z potrzeby bliskości. D. dość szybko zaczęła bronić się przed spowijaniem, ale zamknięta między naszymi ramionami ewidentnie czuła się bezpiecznie, a dla nas nie było przyjemniejszej rzeczy, niż robić za żywy otulacz. Przez pierwsze tygodnie bardzo dużo czasu spędzała, leżąc na brzuszku na piersi mojej lub TFT. Mieliśmy nawet taki niepisany zwyczaj, że po porannym karmieniu ja szłam zająć się sobą (prysznic, balsamik, śniadanko), a D. zwinięta w kuleczkę dosypiała na piersi taty. Za to wieczorami leżała na mnie i słuchała opowieści o świecie i o wielkim oczekiwaniu na jej narodziny. Szumienie zapewniało jej więc bicie naszych serc, a gdy odkładaliśmy ją do łóżka, przejmował tę funkcję Miś Szumiś. Kołysanie wychodziło nam raczej "przy okazji" - gdy chodziliśmy z nią po mieszkaniu, pokazując jej codziennie nowe zakamarki. Czasem też siadaliśmy z nią w krzesełko-hamaku, zawieszonym specjalnie w jej pokoju. No i smoczek! Nieodłączny przyjaciel, z którym zapoznała się już w drugiej dobie życia, pomimo wielkiej niechęci położnych! W pierwszych tygodniach codziennie wieczorem D. aktywizował się 3 godzinny program ssania, więc smoczek był tu naturalną koniecznością. Naturalnie też karmimy się piersią, z radością i obopólną satysfakcją :)

I tak tuląc, kołysząc i szumiąc spędziliśmy te 3 miesiące, podczas których nasze dziecko praktycznie wcale nie płakało, co więcej uśmiechało się prawie od początku, a ostatnio właściwie bez przerwy, nie miało kolek, zasypiało bez problemu i dawało nam wyspać się w nocy.

Być może trafił nam się wyjątkowo wyjątkowy egzemplarz - pogodny, ugodowy i niekolkujący - i cokolwiek byśmy nie zrobili, nie dałoby się go zepsuć. Być może, jak mówią niektórzy, to efekt mojego spokoju w ciąży, w końcu byczyłam się bite 8 miesięcy! A może właśnie wszystko dzięki temu, że pomimo wielkich zmian, jakie przyniosło w jej życiu opuszczenie ciepłej i bezpiecznej kryjówki pod moim sercem, udało nam się zapewnić jej warunki do wejścia w ten świat łagodnie, bez doznania szoku?

W końcu dziecko płacze wtedy, kiedy chce zakomunikować niezaspokojoną potrzebę - głód, zmęczenie, znudzenie, osamotnienie, ból, niewygodę (porównajcie twarde podłoże, na którym leży, z miękkimi i ciepłymi ramionami rodzica!), czyli kiedy zachwiane jest jego poczucie bezpieczeństwa. Jeśli więc uda nam się mu to poczucie bezpieczeństwa zapewnić zanim niezaspokojenie da o sobie znać, może w efekcie otrzymamy szczęśliwe i pogodne dziecko, które najzwyczajniej nie będzie musiało płakać? Taka moja teoria.

Jeśli nie boicie się zaryzykować (a przecież nie ma czego!), lećcie utulić i wycałować swoje pociechy. Połóżcie się koło nich, weźcie na ręce, zatańczcie miłosny taniec! Niech wiedzą, że są kochane, niech czują się bezpiecznie! Wyrosną z nich spokojni i pewni siebie ludzie!



D. skończyła dziś 3 miesiące, czwarty trymestr już więc za nami. Wychodzi na to, że przed nami wreszcie dorosłość ;) A przynajmniej pierwszy odczuwalny skok rozwojowy. Od wczoraj nasze dziecko uczy się płakać, sprawdza, jak długo w ciągu dnia da się wytrzymać bez spania i jak długo mama wytrzyma bez siadania. Tak wszystkim złorzeczącym nam matkom na pociechę. Trzymajcie kciuki, może wreszcie nadejdzie zapowiadana masakra ;)


You Might Also Like

5 komentarze

  1. Dr Karp i Espumisan uratowali mi kawał życia. Po pierwszym ataku kolki 2dni nie mogłam dojść do siebie! A co do tulenia i bujania to jeśli ktoś potrafi nie tulić przez pół dnia swojego dziecka to spoko. Ja nie mogłam się doczekać aż Kajtek zacznie wymagać noszenia. Przez pierwsze 2tyg jadł i spał. Byle w tym samym pokoju co my, żeby słyszeć nasze głosy - wtedy musiałam go budzić na jedzenie ;-) całusy dla Dobrusi!!!!! Ma super rodziców!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co nie?! Tulenie to najważniejsza czynność w ciągu dnia! Dopóki nie utulę Dobrusi, dzień się nie zaczął! Dobrusia odcałowywuje i coś jakby mówiła, że potwierdza ;)

      Usuń
  2. Trochę Fajna Mamo, jesteś cudowną mamą i fajnie jest poczytać doswiadczenia kogoś znajomego w podobnej sytuacji życiowej. Myślę, ze Twój spokój w ciąży miał duże znaczenie, dla mnie niestety był to od poczatku dość nerwowy czas z różnych względów, w tym również zdrowotnych, do tego nigdy nie bylam życiową optymistką i to mój błąd! Ponoć można się tego nauczyć :-D. Stosujemy zasade 5S, Hania przez pierwsze 6 tygodni praktycznie nie płakała, wszyscy sie dziwili i zazdroscili spokojnego dziecka ;-) ale tez powtarzali, że za dużo ją nosimy i tulimy, że się przyzwyczai... wkurzajace. Niestety u nas trochę szybciej mała zaczęła płakać i sprawdzać (jak to ladnie ujelas) ile wytrzyma bez spania w ciagu dnia, a jej rodzice bez siadania. Ostatnio w ciagu dnia zaczęła nawet kombinować z jedzeniem i robila sobie nawet 5-6 godzinne przerwy. Karmimy się piersią i gdy przystawialam ją o jej "stałych" porach zaczynała płakać i odpychać się ode mnie, w końcu zrozumialam że czesciej brakowało jej snu niż jedzenia. Całe szczęście dobrze przybiera na wadze, bo inaczej mielibyśmy spory problem. Szkoda, że na to dr Karp nie ma rady ;-) Doświadczone mamy mówią, że to minie, cierpliwie czekam i nie poddaję się w karmieniu piersią. Pozdrawiamy Trochę Fajną Rodzinkę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta, a może to skok rozwojowy? To chyba pora na Hanię - 8-9 tydzień. U nas teraz z okazji skoku Dobrusia ma problem z zaśnięciem w ciągu dnia, marudzi ze zmęczenia i je nawet co godzinę. Ostatnio po takim dniu padła na kanapie o 18 i spała tak do 1 w nocy! Ale minęły 3 dni i wracamy do normy, mam nadzieję ;) Trzymamy za Was kciuki! P.S.Chusta nie pomaga?

      Usuń
  3. I nas jest trochę inaczej l, od początku wiedzieliśmy że będziemy T. Bujać, nosić, wiazac w chuscie i karmić na żądanie. T. Przez pierwsze 3 tygodnie płakał bardzo mało, poza szpitalem gdzie ja po cesarce nie miałam jak go nosić, a czasami leżenie na mnie w szpitalnym łóżku nie wystarczało. Ale po 3 tygodniach zaczęły się kolki i już wiedzieliśmy co to znaczy placzace dziecko. Trwało to około miesiąca i każde po poludnie spędzaliśmy na bujaniu i noszeniu :) teraz synek ma 4 miesiące i w dzień śpi tylko w chuście lub na spacerze ale za to przesypia cała noc co jakiś czas sscac pierś :) pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń

Fejvorki

Fejsik

Insta

Instagram