Jak wspomóc pierwsze kroki?

15:01


Popłakałam się ostatnio ze wzruszenia! Dzień przed Dniem Matki i moimi urodzinami ta mała istota stanęła po raz pierwszy na nogi. Jeszcze nie siedząc i nie raczkując, bo długi, wiotki kręgosłup trudno jej było ogarnąć. W między czasie rozpracowała siadanie i zrobiła kilka pierwszych kroków na czworaka. A ostatnio stojąc przy barierce łóżka zaczęła trenować podnoszenie jednej nogi w górę. Potem dorzuciła jedną rękę, przenosząc ciężar ciała całkowicie na jedną nogę. Po kilku minutach takiego cudownego tańca, wyciągnęła rękę w moją stronę, złapała mnie za ramię, a potem przesunęła delikatnie jedną stopę, za nią drugą i na koniec przeniosła na mnie drugą rękę. I tak oto pierwszy krok za Nią!!!!!! Resztę dnia spędziła wspinając się co chwilę na meble i wypróbowując nową umiejętność. A ja stałam i płakałam ze wzruszenia. Moja maleńka N., mój mały zdobywca świata! 😍😍😍


Niemniej choć wielce jestem z tego dumna, nie mam zamiaru ani odrobinę "ułatwiać" jej drogi do samodzielnego chodzenia. Pewnie za kilka dni/tygodni nabierze wprawy w przenoszeniu ciężaru ciała i przestawianiu nóżek i z ogromnym entuzjazmem podążyłaby dalej niż na długość dostępnych mebli. Aż się prosi złapać za te małe rączki i poprowadzić dalej w świat, och! jakże by się cieszyła, co nie?! Daliśmy się tak ponieść emocjom przy D. Niby wiedzieliśmy, że nie powinno się prowadzać za rączki, że dziecko samo powinno wykonać pierwsze kroki bez wspierania się o meble, gdy będzie na to najzwyczajniej gotowe, ale hormony szczęścia zalały nam mózgi i jak większość dumnych rodziców trzymaliśmy 10-miesięcznego tuptusia, zachwycając się, jak chwiejąc się, przemierza kolejne metry. Być może wcale jej to nie zaszkodziło, ale mam z tyłu głowy ciągle tę myśl, że tak naprawdę nigdy nie będę mieć pewności.

Często mówimy: "przecież my też byliśmy tak wychowywani i nic nam nie jest". Bo nigdy nie da się w kwestii rozwoju poprowadzić prostej linii od przyczyny do skutku, zbyt wiele po drodze jest zmiennych. Od 8 miesięcy chodzę regularnie do fizjoterapeuty z powodu nieprawidłowo ustawionej miednicy, które to owocuje mnóstwem przykurczy w ciele, bólem towarzyszącym mi od ponad roku, wieloma ograniczeniami, o których nie miałam nawet pojęcia, myśląc, że tak po prostu być musi. I myślę często, czy gdybym jako dziecko, jak większość z nas, nie chodziła w chodziku, nie była prowadzana za ręce ani podpierana dla bezpieczeństwa poduszkami, moja postawa rozwinęłaby się inaczej? Kiedy patrzę na moich znajomych z bólami kręgosłupa, głowy, dyskopatiami i innymi dolegliwościami, zastanawiam się, na ile przyczyna może leżeć we wczesnym dzieciństwie. Być może nie, ale co jeśli? 

Nasi rodzicie nie mieli takiego dostępu do wiedzy. Ale my mamy. I ja nie chcę dla kilku chwil radości dziś ryzykować poważnych konsekwencji na całe życie moich córek. I Was też mocno do tego zachęcam! 

Tak niewiele się mówi o prawidłowej pielęgnacji narządów ruchu u niemowląt - o prawidłowym noszeniu, odkładaniu, wspieraniu rozwoju. A jeśli się mówi, ciągle przez większość uznawane jest to za przesadę. Poprzesadzajcie razem ze mną, proszę. Przecież co nam szkodzi? Ryzykujemy jedynie, że nasze pociechy będą w przyszłości zdrowszymi dorosłymi. 

Polecam Wam serdecznie Mama Fizjoterapeuta, FizjoLady i nieocenionego Paweł Zawitkowski, który moim zdaniem powinien się sklonować, żeby dotrzeć do wszystkich rodziców świata

 My będziemy cierpliwie czekać, aż N. sama zadecyduje, że jest już gotowa wypuścić się na własnych nogach w świat. Na pewno nie omieszkam Was o tym poinformować. A tymczasem odrobimy znów lekcję z powściągliwości w pomaganiu, to wciąż trudny temat dla mnie, choć staram się, jak mogę.

You Might Also Like

0 komentarze

Fejvorki

Fejsik

Insta

Instagram