Pierwsze pluski i chlupy w dużej wodzie

18:56



Jest tu ktoś, kto nie zna okładki "Nevermind" Nirvany?  Wszyscy chyba kojarzą bobasa nurkującego w basenie po banknot 100-dolarowy. Naoglądałam się programów o podwodnych zdolnościach niemowląt jeszcze na długo przed tym, jak D. pojawiła się na świecie. Zachwycona, rozglądałam się za zajęciami dla niemowląt, żeby jak najszybciej zabrać D. do "dużej wody". Nie tyle, żeby ją przyzwyczajać od małego, jak mówią niektórzy, ale raczej żeby jej nie odzwyczaić, wszak z wody przyszła na świat :)

Mamy to szczęście, że rzut beretem od nas, w szkole, w której pracuję, otworzono w tym roku basen i że prowadzi w nim zajęcia zaprzyjaźniona szkółka pływacka. Zaopatrzyliśmy się więc w kąpieluszkę, wzięliśmy niezbędny ekwipunek (dwa dni pakowałam torbę, żeby niczego nie pominąć) i z entuzjazmem ruszyliśmy na pływalnię.




Czy jest w ogóle sens 3-miesięcznego bobasa zabierać na zajęcia z instruktorem? Według mnie ogromny! Przebywanie z dzieckiem w wodzie wydaje się pozornie proste i pewnie wiele rzeczy można zrobić intuicyjnie, ale dopiero w trakcie zajęć zrozumiałam, że o wielu sprawach nawet bym sama nie pomyślała. Profesjonalny instruktor doskonale wie, do czego i w jaki sposób trzeba malucha przygotować. Dlatego też TFT ćwiczył z D. robienie fal, zanurzanie buźki, polewanie głowy czy spotykanie z innymi pływającymi. Dla malucha to ogromne emocje, wszystko nowe i nieznane dlatego ważne jest, żeby dorosły wiedział, co i jak robi, żeby czuł się pewny.




A pomijając kwestie techniczne, zajęcia to przede wszystkim świetna zabawa i okazja do całkowitego rozluźnienia. Zresztą zobaczcie sami:


Żeby jednak nie było, że u Trochę Fajnych to tak wszystko programowo i że same sukcesy. Zajęcia były fantastyczne, ale niestety skończyły się wielkim płaczem. Mina "na podkówkę" wskazywała, że D. znalazła się poza strefą komfortu.  Niestety pora zupełnie nie jej, bo akurat pokrywała się z pierwszą drzemką, do tego dużo emocji, głośno i nieznajomo, a na to wszystko skok rozwojowy, w czasie którego nasze dziecko dowiedziało się, że umie płakać. Wyszliśmy z basenu z nadzieją, że to jednorazowa akcja i że następnym razem będzie lepiej, w końcu prawie przez całe zajęcia D. była zadowolona.





Niestety drugie zajęcia skończyliśmy szybciej, niż zaczęliśmy. Ewidentnie za dużo emocji, jak na tak małego człowieka. Chociaż bardzo chcielibyśmy, żeby D. była wodnym dzieckiem, odpuściliśmy. Ustaliliśmy z super prowadzącą, że trzeba D. dać trochę czasu. Odczekaliśmy miesiąc. D. wydoroślała ;) Stała się mniej wrażliwa na nadmiar bodźców, zyskała większą kontrolę nad ciałem, a do tego zmienił się jej rytm dnia. Jak nam poszło po przerwie, opowiem już nie długo. Ale już teraz mogę Wam powiedzieć, że było tak fajnie, że ja nie mogę się już doczekać kolejnych zajęć. I wydaje mi się, że D. też!



You Might Also Like

0 komentarze

Fejvorki

Fejsik

Insta

Instagram