niedziela, 6 marca 2016

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami... w brzuchu!




Pisałam ostatnio o naszym oczekiwaniu na narodziny D., o ostatnich dniach, godzinach. O tym, co udało nam się z tego czasu uwiecznić. Ale mamy jeszcze jedną, najpiękniejszą pamiątkę. Zastanawiałam się, czy się z Wami nią dzielić, bo to takie dość mocno osobiste, ale wspólnie z TFT ustaliliśmy, że chyba możemy.

A więc oto, co działo się u nas tuż po północy 24.11, już po wielkim spacerze, na 1,5 godziny przed rozpoczęciem pierwszej Dobrusiowej podróży.





A 7,5 godziny później D. była już z nami!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz